Święty Graal, czyli szkoła rodzenia po teutońsku

19.11.2014
Znaleźliśmy położną.

Gdyby był to blog niemieckojęzyczny dla rodziców z Bawarii, mogłabym ten post na tym skończyć. Ale, że nie jest, gwoli wyjaśnienia pociągnę wątek dalej.

- Musicie znaleźć położną - zaklinali Teutończycy na wieść o Potomku. - Położna jest bardzo ważna. Będzie strażnikiem między wami a medycyną. To człowiek zaufania. Wieża słoniowa, miecz obosieczny i arka przymierza. To ona odpowie na wszystkie wasze pytania w czasie ciąży oraz po.
(...)
- Czy masz jakieś pytania? - zerkając na zegarek zapytała położna na koniec zapoznawczego spotkania jeden do jednego.
- Nie, jak na razie żadnych - odpowiedziałam z nadzieją, że podczas obowiązkowej szkoły rodzenia choć raz zapyta jak, się czuję i nie urządzi kolejnego godzinnego wykładu na temat szkodliwości szczepionek. Krzesło było drewniane, obite tęczową plecionką z Nepalu. Na stole woda w karafce z utopionym kryształami. Na podłodze eko-wełna, wielowarstwowo. Na ścianach liczne wizerunki Buddy uśmiechające się pobłażliwe tuż obok Jezusa w cierpieniu. Pachniało paczuli. Na wizytówce w zielone mazaje obietnica (w wolnym tłumaczeniu z teutońskiego New Age):

Perpetua Paschalina
Położna
Kosmiczne transformacje 
Nowe przestrzenie leczenia ludzi, zwierząt, 
mieszkań, środowiska, przemysłu i rolnictwa 

(...)
Szkoła rodzenia jest obowiązkowa. Bez tajnych kompletów Perpetua Paschalina kategorycznie odmawia wykonania obowiązków poporodowych. Musimy się poznać. Intymnie. Amen. Zatem w poniedziałkowy wieczór wspięłam się na trzecie piętro bez windy. Usiadłam na wełnianym kocu wśród innych ciężarnych na wełnianych kocach. Między nami miseczki z eko-żelkami i eko-preclami z mąki żytniej z pełnego przemiału (i nie, one nie smakują jak "te z pszenicy a nawet lepiej".). I znowu woda w karafkach z omszałymi kryształami.

Przyczynek do konsternacji:
Przy rundzie zapoznawczej okazało się, że jestem jedną z dwóch nowicjuszek na drodze ku kosmicznej transformacji. Pozostałe obecne kiblują na tym kursie już drugi lub trzeci raz z rzędu. Dobrowolnie. Oczekuję, że niebawem zademonstrują jak lewitować centymetr nad ziemią.

Konsternacja stopnia I:
 Zaczęło się od niewinnego pytania:
Czy zauważyłyście w swoim ciele jakieś zmiany od kiedy jesteście w ciąży?
....dotknęłam planety mojego brzucha....
Błąd! Trzeba się było publicznie zwierzyć, jak inne Planety, z wiecznych konstypacji, nadmiernej potliwości, spontanicznego nietrzymania moczu, świądu skóry lub chociaż bezsenności.
W tym towarzystwie jestem spalona.

Konsternacja II stopnia:
Homeopatia jest lekiem na całe zło.
Złem jest biała mąka i cukier.
Pizzę spożywać nie częściej niż raz w tygodniu.
Na zgagę oblizywać czubek noża smarowany musztardą.
Ciekawostka kulturowa: Teutonkom w ciąży wypadają włosy. Masowo.
Nad Wisłą wręcz odwrotnie.

Konsternacja III stopnia - ćwiczenia praktyczne:
Wyobraźcie to sobie:


Siedem dorosłych kobiet z zaawansowanych stanach błogosławieństwa chodzących w kółko na palcach z rękami podniesionymi do góry (cytuję: "żeby było trudniej") i wydychających głośno na literę "a". Przez minutę. Dziesięć razy.

Konsternacja IV stopnia, czyli apogeum:
Perpetua Paschalina zarządziła:

Połóżcie się wygodnie. Bebe czy aby jesteś pewna, że w tej pozycji jest ci wygodnie?! W domyśle: Na plecach ze zgiętymi kolanami nikomu nie może być wygodnie. Zamknijcie oczy. [Tu zaczyna płynąć muzyka gongów wszechświata]. Oddychaj przeponą. Z kolejnym wdechem wyobraź sobie, że wdychasz błękit bawarskiego nieba. Czy ona ma na myśli szarą masę wiszącą nad Bawarią od miesięcy? Wdychasz ten błękit powoli przez nos, płuca, przeponę, głowę twojego dziecka, jego brzuszek, twoje nogi, a wypuszczasz waginą. Powoli.
[Tu któraś z uczestniczek osiągnęła stan nirwany i zaczęła chrapać.]

Bądźcie ze mnie dumni! Udało mi się nie parsknąć śmiechem.
Czym, mam nadzieję, zbliżyłam się do transsubstancjacji.
Do kosmosu jeszcze tylko(?!!^%#@*) siedem razy po dwie godziny.
W tym dwa posiedzenia w obecności partnerów.....ciekawe którędy oni będą wydychać błękit.

p.s. Nadal nie wiem, o co zapytać położną.
37 komentarzy on "Święty Graal, czyli szkoła rodzenia po teutońsku"
  1. i ta kosmiczno-ekologiczna istota, wdychająca bawarski błekit i antyszczepionkowa jest NAPRAWDĘ oficjalną teutońską położną? . . może Bebe trafiła do znachorki?
    (to pisałam ja, jolajola, blog w dalszym ciągu mnie nie rozpoznaje)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, z certyfikatem i 30letnim doświadczeniem.

      (głupi blogger, że nie poznaje)

      Usuń
  2. Pytania się pojawią, jak już Potomek wychynie z Twojego brzucholka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam nadzieję, bo głupio będzie tak siedzieć przez 20 minut w milczeniu przy każdej wizycie ;)

      Usuń
  3. Zapytaj, którędy do wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjścia nie ma, bo alternatyw brak.

      Usuń
  4. Ożeż...!
    Chciałam zapytać, co ta Twoja położna wciąga, ale skoro już wiadomo, że błękit, to zapytam: cóż ten bawarski nieboskłon ma w składzie i czy aby Perpetua nie przedawkowała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tegoroczny nieboskłon to permanentna szarość w stylu brytyjskim. Zatem albo to brak witaminy D albo te eko-żelki.

      Usuń
  5. Zapytaj ją o liczby w totka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tą musztardą to rzeczywiście spróbuję hahahahaha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suszone jabłka podobno też działają w tej kwestii cuda.

      Usuń
  7. Może zapytaj, jak to się stało, że w ogóle jesteś w ciąży - ciekawe czy wpadnie w konsternacje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że Perpetua jest jak skała, ostoja, spiż. Nic jej nie zdziwi i z równowagi nie wyprowadzi. Nawet przeciwnicy szczepionek!

      Usuń
    2. Ale zaraz - czy ona sama nie jest przeciwniczką szczepionek?

      Usuń
    3. szczepionkowi zwolennicy, milosnicy, entuzjasci i wyznawcy - mialo byc przeciez :)

      Usuń
    4. o matko! (sic!), czuję się winna wprowadzenia zamieszania - Bebeluszku, klasyczny przykład pregnancy brain.

      Usuń
    5. Anna ty też wśród błogosławionych?!

      Usuń
  8. Ale jak to, naprawde te kosmiczne konsultacje na pashalinskiej orbicie sa OBOWIAZKOWE? Nie mozna tak po prostu byc w ciazy? A co, jakbys poszla na wagary? Dolozyliby ci za kare miesiac ciazy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa miesiące kary okraszone nieprzespanymi nocami i obowiązkiem łykania homeopatycznych kulek :)

      Usuń
  9. Widze to! Widze! Bede juz teraz zawsze wracac do tej notki! I podejrzewam, ze do nastepnej, tej o roboczym tytule: Wiewior na tajnych kompletach z transformacji i substantacji.
    Za Wiewiora dostaniesz kwartal ciazy za kare. Dodatkowy.
    Oraz na kolejnych zajeciach bedziesz mogla sie pochwalic zepsutym kolankiem! Przyjma cie jak swoja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolanko na nikim nie zrobiło wrażenia, wszak się rozniosło po kuluarach, że chodzę na Pilates i (o zgrozo!) jeżdżę rowerem. Dobrowolnie! W deszczu!

      Zajęcia z udziałem Wiewióra już za tydzień....
      Obawiam się, że na kwartale się nie skończy.

      Usuń
  10. zawsze można zapytać czy nie mogłaby odstawić porodu za Ciebie, żebyś mogła mieć to z głowy ;-) albo czy do porodu przyjdzie dr Felicyta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oddam! To mój poród! I to pierwszy - żal przecie!

      Usuń
  11. Szkoła rodzenia, do której chodziłam (kilka lat temu co prawda) była jednak bardziej przyziemna ;). Mam nadzieję, że zdzierżysz dzielnie to 7 razy i mimo wszystko, nie zaczniesz lewitować :). Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lewituję, a jakże. Ale to sprawka Robótki :)

      Usuń
  12. Z pobudek czysto egoistycznych, czytelniczych bardzo cieszę się ze trafiłaś na oświeconą Perpetuę.-tak stężone oszłomomstwo można kroić nożem w powietrzu na plastry!
    Śmiech choćby zduszony- wewnętrzny jest błogosławiony wprost w skutkach, Potomek na pewno lubi masaż Twoją przeponą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potomek jest wielkim fanem Perpetuy! Budzi się jak tylko dotknę stopą wełnianego dywanu, a gdy przechodzimy do ćwiczenia wdechów - dostaje czkawki. Obawiam się tylko, że ma droga do kosmicznej transformacji żużlem jest wysypana.

      Usuń
  13. Padłam ze śmiechu. Podzielam zdanie, że położna, dobra położna, to cud kobieta, ale Twoja teutonka powala wszystko:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Teutonii położna opiekująca się nie jest obecna przy porodzie. O tą drugą, o dobrą, trzeba się modlić i składać wieńce błagalne wszystkim istniejącym bogom.

      Usuń
  14. Umarłam w momencie wydychania waginą.
    Wszystkiego dobrego, ciepłego i cierpliwego życzy matka trzech synów niestety bez tak humorystycznych położnych rodzonych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko trzech synów chylę czoła! Nie umieraj, oddychaj! Od kogo będę czerpać tajemną wiedzę z dziedziny pieluch?! No?!

      Usuń
  15. Chi chi. Wolę nie myśleć o męskim wydychaniu błękitu.

    OdpowiedzUsuń
  16. lepiej nic tam nie jedz, zwłaszcza eko ;) No i ten błękit wciągaj tak minimalnie bo jeszcze z nim coś wciągniesz. (no chyba, że na bieżąco usuwasz go drugim -jak dl a mnie-niemożliwym końcem ;) )

    (wesoło u Ciebie więc pewnie poczytam więcej :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, siadaj! Kawki, herbatki?

      Błękitem się sztachnąć, dobra rzecz. Zwłaszcza, że nad Bawarią błękitu od miesięcy nie widzieli....legendy zaczynają krążyć, że onegdaj niebo nie bywało szare...

      Usuń
  17. Nawet po odcedzeniu Twojego poczucia humoru, jest zabawne. ;-D Ale śmiech wiele (po)może, więc do dobrze. Bardzo dobrze!

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature